Deklaracja dostępności
IKONA (sł. Tadeusz Urgacz)
Jedzie Jurij drogą od cerkiewek, Jedzie Jurij, żeby zabić smoka Nie zatrzyma go czar czarnobrewek Nie zatrzyma go i noc głęboka Rży na jutrznię konik jego wrony ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Z burym borem pogadują sady ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ W krwi umyje miecz swój poszczerbiony I pojedzie dalej przez Bieszczady Przez Bieszczady zielone W strony świata stracone Niebo mokre jak rana W górę, w górę, na szczyt Mknie, o drogę nie pyta Jeszcze widać kopyta Lecz w obłoku już znika Aż i całkiem już znikł A tak piękny był on czasem Jak jesienny dzwon Gdy go niosą borem, lasem Czarne skrzydła wron Przez Bieszczady zielone Dzwoni jakby tym dzwonem Jeszcze jakby go słychać Zanim wyjdzie na szczyt Chociaż skryty w obłoku Czai konia do skoku A gdy runie - jej Bohu ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Już nie ujrzy go nikt, nikt, nikt, nikt Przeszedł wicher po cerkiewkach dreszczem, Zapaliła jesień swe lichtarze Nastroiły swoje skrzypki świerszcze W tony smutnych, ikonowych zdarzeń Święty Jurij zgubił się i basta W żalu stoją dęby z żołędziami Wiatr się krzykiem po cerkiewkach szasta Święty Jurij, zmiłuj się nad nami Przez Bieszczady zielone W strony świata stracone Niebo mokre jak rana W górę, w górę, na szczyt Mknie, o drogę nie pyta Jeszcze widać kopyta Lecz w obłoku już znika Aż i całkiem już znikł A tak piękny był on czasem Jak jesienny dzwon Gdy go niosą borem, lasem Czarne skrzydła wron Przez Bieszczady zielone Dzwoni jakby tym dzwonem Jeszcze jakby go słychać Zanim wyjdzie na szczyt Chociaż skryty w obłoku Czai konia do skoku A gdy runie - jej Bohu ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Już nie ujrzy go nikt, nikt, nikt, aaa nikt nikt nikt nikt