Deklaracja dostępności
Strofy o poezji
Nie, nie i jeszcze raz nie, krzyczałam w duchu. Nie lubię szkoły, lekcji języka polskiego, a naszej polonistki w szczególności. A już drgawek dostaję na samo wspomnienie jej dzisiejszych słów: „Zakończyliśmy cykl lekcji poświęconych twórczości Adama Mickiewicza. Proponuję, żebyście teraz wy zabawili się w poetów i spróbowali napisać jakiś wiersz”. Dobre sobie! Napisać wiersz! Na taki „inteligentny” pomysł mogła wpaść tylko ona! W domu uderzyła mnie przerażająca cisza. No tak. Rodzice w pracy, a siostra - studentka na wyjazdowej praktyce.. Nie chciało mi się odgrzewać obiadu, wychodzić z psem na spacer. Nie chciało mi się nic! Z pilotem w ręce rozłożyłam się na kanapie w stołowym i zaczęłam bezmyślnie „skakać z kanału na kanał”... ...Siedziałam na ławeczce w parku i wystawiałam twarz w kierunku pierwszych promieni wiosennego słońca. Nieopodal mnie, na ławce siedział dosyć młody mężczyzna i w skupieniu notował coś w dużym zeszycie. Zaintrygował mnie, bo mimo wiosennej pogody ubrany był w czarną, długą pelerynę, na głowie miał cylinder. W pewnej chwili nieznajomy wstał i zaczął się oddalać energicznym krokiem. Nagle zauważyłam, że zostawił na ławce pióro. Szybko go podniosłam i krzyknęłam za odchodzącym: - Proszę pana! Proszę zaczekać, zostawił pan swoje pióro!Nieznajomy odwrócił się i jakby z lekkim roztargnieniem zapytał: - A która jest teraz godzina? - Wpół do trzeciej- odpowiedziałam. - Muszę się w takim razie spieszyć, bo mój pojazd już czeka. Tobie, moja panno, bardzo dziękuję. To pióro jest dla mnie bardzo cenną pamiątką. Wypowiedziawszy te słowa zaczął się znowu oddalać. Patrzyłam za nim czując, że skądś znam tę twarz. Nagle doznałam olśnienia. Ależ tak! To przecież Adam Mickiewicz! Ale przecież ... Musiałam to jak najszybciej wyjaśnić! Ruszyłam szybko za nieznajomym, którego sylwetka powoli niknęła w parkowej alei. - Proszę pana! Proszę ze mną jeszcze chwilę porozmawiać! Przypomina mi pan kogoś, kogo dobrze znam z opowiadań, ale... - Ale co?- zapytał nieznajomy. - No wie pan, ten ktoś już dawno nie ... - Nie żyje? Podchwycił mężczyzna i westchnął ciężko. Cóż, też mi się wydawało, że w Łazienkach jest jakoś zupełnie inaczej. A który teraz mamy rok? - 2007 – odpowiedziałam, a ja uczyłam się, że umarł pan ... - Cii, nie zdradzaj mi, proszę daty mojej śmierci. Dla mnie jest dopiero rok 1821. - O! To za rok wyda pan moje ulubione „Ballady i romanse” – ucieszyłam się. - Jaki piękny tytuł. Dziękuję ci ... - ...Anno. Mam na imię Anna. - Więc dziękuję ci, Anno. Zagłębieni w rozmowie, dotarliśmy na Stare Miasto. Pytałam mistrza o wszystko: czy jest szczęśliwy, skąd czerpie tematykę do swoich utworów. Ze zrozumiałych powodów, nie pytałam o nic, co wydarzyło się w jego życiu po roku 1821. Odpowiadał chętnie i wyczerpująco, cały czas z zaciekawieniem obserwując otoczenie. W pewnej chwili nie wytrzymałam i zadałam pytanie, które od początku cisnęło mi się na usta: - Proszę powiedzieć, skąd się pan tu dzisiaj właściwie wziął? - Wiesz, Anno, odpowiedź jest w zasadzie prosta. Jestem tutaj dzięki mojemu serdecznemu przyjacielowi, Tomaszowi. Na moje urodziny zrobił mi prezent w postaci podróży wehikułem czasu, a ponieważ bardzo kocham Warszawę, więc ...Teraz jednak moja podróż dobiega końca, muszę cię pożegnać. Dziękuję ci za wspólny spacer. Na pamiątkę spotkania przyjmij to pióro, niech ci zawsze przynosi szczęście. Chciałam coś powiedzieć, podziękować, ale nagle zrobiło się ciemno, zaczął padać deszcz... ... Obudziło mnie dzwonienie kropel deszczu o szybę. Za oknem rozszalała się pierwsza, wiosenna burza. Zdezorientowana, zaspana, z trudem wracałam do rzeczywistości. Nagle mój wzrok zatrzymał się na przedmiocie wystającym spod sterty gazet rozłożonych na ławie. Zaciekawiona wyciągnęłam rękę i ... Tak! To było to pióro! Pióro Mickiewicza! Więc to nie sen, spotkałam go naprawdę! A skoro pióro miało mi przynieść szczęście ... Szybko sięgnęłam po zeszyt i zaczęłam pisać. Litery same układały się w słowa, słowa łączyły się we wspaniałe pary... Lekcja języka polskiego następnego dnia, była dla mnie lekcją tryumfu. Moje „Strofy o poezji” spodobały się do tego stopnia, że nauczycielka zaproponowała ich publikację w regionalnym miesięczniku kulturalnym. Dumna wracałam do domu, aby jak najszybciej podzielić się radością z najbliższymi. Już od progu powitała mnie naburmuszona mina siostry. - Co się stało? – spytałam. - Zgubiłam swoje wieczne pióro. To był prezent od koleżanek z roku. Nie widziałaś go może? Agata Koćmik - PSP Nowa Wieś - I nagroda - proza