Deklaracja dostępności
Spacer
Pewnego jesiennego dnia Emilka spacerowała po lesie. Dziewczynka bardzo kochała zwierzęta i marzyła, by zostać w przyszłości weterynarzem. Jej rodzice myśleli, że dziewczynka ma takie marzenie, dlatego że dziadkowie mieszkają na wsi i mają gospodarstwo. Podczas spaceru Emilka natknęła się na małe zwierzątko, które wyraźnie się dusiło. Była przerażona. Zwierzątko było tak małe, że nie wiedziała jak je podnieść. Postanowiła zdjąć kurtkę i zawinąć w nią zwierzę. Kiedy tylko wzięła małą istotkę do ręki, natychmiast przestało się dusić. Zabrała je do domu. Kiedy weszła z nim do domu, mama Emilki zapytała: -Czemu nie masz na sobie kurtki? -Mamo, kiedy byłam na spacerze to zwierzę się dusiło i wzięłam je do domu. Zobacz.- Pokazała córka. Mama Emilki wzięła od niej zawiniątko. Popatrzyła i stwierdziła, że to przypomina małego konika tylko było dziwnie małe, a nawet za małe jak na małego źrebaka. Obie zaczęły się zastanawiać, żadnej z nich nie przychodziło do głowy konkretna nazwa zwierzaka, które by przypominał ich znalezisko. Konik z dnia na dzień stawał się coraz większy. A z czasem wyrósł mu róg. Emilka zaprzyjaźniła się z nim i nazwała go Rożek. Emilka i jej mama codziennie karmiły Rożka i wyprowadzały na spacery do lasu. Zawsze puszczały go wolno, a Rożek zawsze do nich wracał, lecz kiedy Emilka poszła z nim na spacer i puściła go, zaginął. Wołała go i wołała, ale on nie przychodził. Kiedy zapadł zmrok, dziewczynka nadal szukała swojego przyjaciela. Weszła w głąb lasu. I sama się zgubiła, wołała o pomoc, ale nikt nie odpowiadał. Kiedy Emilka spojrzała w górę, zamiast gwieździstego nieba ukazał jej się jakby wielki kinowy ekran, a na nim Rożek, który leżał pod krzakiem nieruchomo. Dziewczynka popłakała się i usłyszała głos: - Widzę, że poznajesz Hetkom. -On nie nazywa się He… He… coś tam, tylko Rożek. -W moim świecie jest Hetkomem. Jeśli chcesz by żył, musisz znaleźć następujące rzeczy: fioletowy kwiat z pomarańczowymi liśćmi, trzy duże jabłka, potem odnaleźć mały domek na dębie z drabinką w kolorze jaskrawożółtym wejść i porozmawiać z czarownicą, która tam mieszka. Ona wyjaśni Ci resztę. - Jeśli tego nie zrobię?- Zapytała Emilka. -Hetkom umrze. -Co?! Głos się już nie odezwał. Emilka cały czas płakała i była bardzo przygnębiona. Ze strachu zaczęła mówić sama do siebie. -Rożek był moim najlepszym przyjacielem. Tak bardzo go kocham. -Ja ciebie też kocham moja mała Emilko. -Rożek? Gdzie jesteś? To Ty? Rożek tak samo jak głos już się nie odezwał. Emilka rozpłakała się jeszcze bardziej i zaczęła szukać potrzebnych rzeczy, aby odzyskać swoje zwierzątko. Zaczęła od szukania kwiatu. Przeszła cały las i nie mogła nigdzie znaleźć wyznaczonej rośliny. Zaczęła się rozglądać i wtedy ujrzała kwiat, o który chodziło. Był bardzo wysoko i w żaden sposób nie mogła go dostać. Dziewczynka była bardzo smutna. Pomyślała, że już nigdy nie zobaczy Rożka. Wtedy przyszedł jej do głowy pomysł, żeby wybudować drabinę tak wysoką, by mogła dostać do kwiatu. Natychmiast wzięła się do szukania kolejnych części drabiny. Znalazła dwa dosyć długie kije i kilka małych. Tylko nie miała nic, czym mogłaby połączyć części drabiny. Nie miała żadnego sznurka, gwoździ. Nic. Zobaczyła długą trawę. Z wielkim trudem ją zerwała, a wtedy trawa przemieniła się w sznurek. Emilka nie wiedziała, co się dzieje. Nie wiedziała jak to się stało. Nigdy wcześniej nie widziała takich rzeczy, ale bardzo się ucieszyła. Mogła zerwać kwiat. Weszła na drabinę i … nagle sznurek rozluzował się, szczeble zaczęły się ruszać i Emilka spadła. Po upadku bardzo bolała ją głowa i ręka, nie mogła nią poruszy, ale na siłę próbowała i udało jej się. Dziewczynka podniosła się i postanowiła, że mimo wielkiego bólu dalej będzie się starała być z Rożkiem. Miała już kwiat. Pozostało jej tylko znaleźć trzy duże jabłka i domek czarownicy, tego bała się najbardziej. Szukała jabłek w górze na drzewach oraz w trawie i mchu na ziemi. Nagle zobaczyła coś czerwonego i schyliła się. Dotknęła. A to coś zmieniło się w wielkiego potwora. Miało wielkie fioletowe oczy, dwie dziurki zamiast nosa, trzy pary ust z wielkimi zielonymi zębami, było żółte. W świetle księżyca było go dobrze widać. Przerażona Emilka szybko się podniosła, złapała kwiat i zaczęła uciekać, a potwór biegł za nią. Schowała się za drzewo, ale on jakby się przeteleportował, stanął za nią i złapał za ramię. Odwróciła się i zaczęła krzyczeć: -Aaaaaaaaaaaaa… . Czego chcesz?- zapytała i zaczęła uciekać. -Chcę Twojego przyjaciela. -Przecież nie ma go ze mną.- Musiała się zatrzymać, bo nie miała już gdzie uciec. Było bardzo ciemno. Nawet księżyc już nie świecił tak intensywnie jak wcześniej. Z obrzydliwej twarzy widziała tylko jego zęby. Była przerażona. -Wiem, ale ja chcę ten kwiat. Jest jeden taki w lesie, a ja muszę go mieć Twój przyjaciel jest mi potrzebny bardziej niż Tobie. -Właśnie, jak zauważyłeś to mój przyjaciel. I nie jest mi potrzebny tylko go kocham i chcę, aby był ze mną. A do czego on może Ci się w ogóle przydać? -Chcę Twojego przyjaciela, chcę Twojego przyjaciela, chcę Twojego przyjaciela…- powtórzył to jeszcze kilka razy, jakby się zaciął. Emilka wykorzystała sytuację, że potwór zaczął zachowywać się jak robot, złapała gałąź i mocno w niego uderzyła. Dziewczynka bardzo przestraszyła się hałasu , który usłyszała. Zamknęła oczy, a kiedy je otworzyła potwora już nie było. Patrzyła we wszystkie strony, ale nigdzie go nie widziała. Kiedy spojrzała w dół, zobaczyła popiół dokładnie w tym samym miejscu, gdzie stał potwór. Zadowolona i przerażona zaczęła szukać jabłek, które zabrał jej stwór. Tylko było bardzo ciemno i nie mogła niczego zobaczyć. Postanowiła przypomnieć sobie całą drogę, którą przemierzyła uciekając przed nim. Kiedy doszła do wielkiego drzewa, potknęła się o coś i zobaczyła trzy jabłka. Ręka, na którą wcześniej upadła, zaczęła ją znowu bardzo boleć. Emilka usiadła i rozpłakała się. Była brudna, bolała ją ręka i nie było z nią mamy, która zawsze potrafiła pocieszyć. Pozostało pójść do czarownicy. Szybko znalazła domek, o który chodziło. Weszła po drabince i zapukała do drzwi, jednak nikt się nie odezwał. Nacisnęła na klamkę, weszła do środka. Przy stoliku siedziała kobieta z długim i wielkim nosem oraz bardzo długimi paznokciami. Była dość nieproporcjonalna, miała jedną rękę małą, drugą dużą, podobnie różne były jej nogi. Wyglądała jak czarownica z kreskówek, których Emilka nigdy nie oglądała, ponieważ bardzo się bała. A teraz bała się jeszcze bardziej niż klasówki z matematyki. Wystraszona zapytała: -Dzień dobry! Czy mogę wejść? -A kto Ty jesteś? -Emilka. Głos mi powiedział, że mam do Pani przyjść, kiedy zdobędę wszystkie potrzebne rzeczy. Miała mi Pani wyjaśnić, co mam zrobić dalej. -A tak to Ty. Weź ode mnie te nożyczki i obetnij sobie kosmyk włosów, ale obetnij je na samym czubku. Nigdzie indziej. -Czy muszę to zrobić? -Niczego nie musisz robić. Chyba, że chcesz zobaczyć tego… Rożka? Tak ma na imię? -Tak Rożek, pewnie, że chce go zobaczyć, gdzie te nożyczki? -Proszę. Emilka drżącymi rękoma obcięła włosy i zapytała: -Co mam jeszcze zrobić? -Teraz zdejmij swojego prawego buta. I włóż wszystko, co zebrałaś do kotła, który wisi w kominku. -Dobrze. Emilka zrobiła wszystko, co kazała, wiedźma podeszła do kuchni rozpaliła ogień i zamieszała w kotle. Wypowiedziała zaklęcie: -Cirklus pirklus miku pikoul rame same cete de te romite morane. Bęc. Dziewczynka nic z tego nie zrozumiała. Czarownica powiedziała jej: -A teraz wyjdź i idź na polanę, która jest tuż przy moim domu. -Dobrze. Emilka wyszła. Najpierw poszukała kija, chciała usztywnić swoją rękę, która bardzo ją bolała. Znalazła kij. I przyłożyła do ręki, a strzępkami ze swoich spodni owinęła całość. Było jej tak lepiej chodzić. Kiedy doszła na polanę, stanęła na środku. Odezwał się głos: -Dobrze poradziłaś sobie z tym zadaniem.- i wtedy… - z nieba spadł Rożek. Dziewczynka szybko do niego podeszła i przytuliła się. Powiedziała: -Mój Rożku, kocham Cię. O dziwo, Rożek jej odpowiedział: -Ja Ciebie też kocham Emilko. -Ty mówisz? -W tym świecie tak. Nagle Rożek zaczął opadać z sił. Stawał się coraz słabszy. Emilka była przerażona, nie wiedziała co zrobić. Wtedy przestał oddychać. Dziewczynka rozpłakała się, ale Rożek już nic nie powiedział. - Emilko, Emilko… Obudź się co się dzieje? Emilka nagle usłyszała głos. To była jej mama. -Emilko jesteś cała mokra. Co się stało? -To był koszmarny sen. Mama dziewczynki poszła po szklankę wody, żeby dziewczynka się napiła. Emilka położyła głowę na poduszce i było jej troszkę nie wygodnie. Włożyła rękę pod kołdrę i wyciągnęła śliczną przytulankę, która była dokładnie taka sama jak Rożek ze snu. Uradowana dziewczynka pobiegła do mamy i przytuliła ją mocno. -Dziękuję. Aleksandra Kwaśniewska - ZSO w Brzózie - wyróżnienie - proza