Deklaracja dostępności
Mariola Kruszewska - kategoria dorośli - poezja - wyróżnienie
równanie z więcej niż jedną niewiadomą Johann Schmidt szeregowiec Wehrmachtu zatrzasnął wyjący wagon wieczorem napisał list do ukochanej Gretchen dodał pocztówkę z Wawelem zanim dotrze do adresatki Johannowi odejmą prawą rękę Maria Derko niesie z pola nadgniłe cebule dzieli na teraz i potem część znosi pod ziemię szczurom o rozdętych oczach nigdy nie patrzy w kalendarz Beniamin Gutmann i Karol Zagajewski znaczą łokciami piach ku białej potędze benedyktyńskiego klasztoru Karol zyskał Krzyż Beniamin otrzymałby też gdyby wierzył w boskość Chrystusa po tym jak dostał najnowszy produkt szwarzwaldzkiej wytwórni Mauser Adamowi Raczkowi nigdy nie podobał się ten śmierdzący Mosze Berg mnożył pieniądze równie szybko jak dzieci i spluwał za plecami zanim przyprowadził granatowych wyrównał sprawną kielnią podmurówkę pod nowy dom palcem wycelowanym w Antoniego Chłapowicza przyczynił się do umacniania władzy na białostocczyźnie Izaak Berkowitz szeregowy członek NKWD spotkanie w Nartach a może w Ostródzie umundurowani bogowie przesunęli mój stół jak pionek na czarne pole między wielkimi jeziorami miasta się nie mieszczą mieszając w planach Bogu dzięki tutejsi ludzie też nie wyrzucają okruchów czasem południowy wiatr zaskoczy zapachem spalenizny przyniesie rozmowę przeziębionych schodów skarżących się na zuchwalstwo myszy które po omacku wyjadają dzikie ziarno z wyłupionych piwnic ich pisk drażni pamięć w którą wsiała się spalona wieś droga każda dróżka czas rozsypał urągające niebu kikuty jak siedem grzechów siedem gór zasłania wiśnione czereśnie ukryte za siedmioma rzekami dawno dawno temu żył sobie tata i mama i siostry starsza tuliła Matkę Boską z przestrzeloną sukienką młodsza zakwitła na drzewie szkarłatnym kwiatem w wianuszku otwieram okno z widokiem na przyszłość mein frauleinka* dzisiaj to jest mój dom *pisownia zgodna z oryginalną. po trzykroć żegnani rozkazali trzeba znaleźć nad głowę jakiś dach który nie ma domu a co dopiero mówić o piecu matka bosa sześćdziesięcioletni dobytek dźwiga na plecach i złotą ikonę owiniętą w odświętną chustkę nie należy Madonny narażać na zgorszenie ojciec bez ojczyzny poprawia gwoździe w okiennicach ostre kły nie wpuszczą złodzieja nie wypuszczą nadziei błogosławiona niech będzie ziemia rozstąpiona od krzyków i przekleństw czas strząsnąć jej pył z łapci uniesiona dłoń a może pięść pośpiesznie kreśli znak urąga niebu pieśń modlitewna święta mowa wyświeconych sunie stonoga w przedwieczorny krajobraz ku wschodowi słońca i zachodowi wiary