*"Widywałeś..."
widywałeś ją często
dorodną na obrazkach w ogrodniczym sklepie świata
lub w ogrodzie sąsiadów
tak pełnym pozorów
dopiero niedawno stanęła na twoim własnym kawałku ziemi
słaba jeszcze i pozbawiona liści
jednak
którejś nocy nagle zacznie bić twoim sercem
kiedy jej korzenie przebiją je na wylot
nie zobaczysz jak rośnie
ale będziesz wiedzieć
i żadne chwasty nie będą się jej równać
i utoną w zachwytach wszystkie inne drzewa
i stanie piękna nad twoim życiem
zakwitnie majem
wypełni powietrze zapachem swych nieskazitelnie białych kwiatów
w końcu wyda owoce
twarde jak kamień
"Spotkanie"
stacja
któryś peron
jedna z alejek
tłum
zręczny uścisk dłoni
nieprzelotny pocałunek
taksówka z punktu a do punktu b
noc niespokojna
tania pościel
poranne promienie słońca
śnieg za oknem
filiżanki w kredensie
łza na policzku
miejsce w powrotnym pociągu
pusta ulica
poza zasięgiem mojego istnienia
tutaj
szepty przecinają skórę
"Kosmos"
bardzo mi dobrze cię widzieć
tak, dolej mi jeszcze odrobinkę czułości do kieliszka
zapal, zapal błyski w moich oczach
chętnie skosztuję jeszcze trochę twojej osobowości
wybacz, tak bardzo mi smakuje
naturalnie, oprowadź mnie po reszcie swego ciała
przynieś i pokaż mi natychmiast swoje świeże uczucia
otwórz okno
czuję się dobrze nie mogąc oddychać
och, gdybyś tylko był tak miły i podał mi moje serce
chyba masz je gdzieś pod szyją
nie, nie muszę jeszcze iść
śpieszno mi kocham
nie zapomnij zamknąć za sobą kosmosu