Deklaracja dostępności
Jerzy Fryckowski - kategoria dorośli - poezja - III nagroda
... Na ścianach żadnego krzyża a przecież każdej nocy klękałem rozcierając w złożonych dłoniach pierwszą kroplę twojego potu w zapach kardamonu wanilii i dalekich wypraw z których przybiegałaś zraniona odłamaną tarczą zegara ósmą częścią pizzy parzyłaś palce w pięć węgielków którymi rysowałaś na moich plecach drogę powrotu między czwartą a dziesiątą jadłem ci z ręki i piłem ze źródła rzymskimi jedynkami spinałaś włosy by nie wchodziły nam do ust pełnych obietnic i przyrzeczeń że to nasze ostatnie lato Lipiec a na ścianach szron i coraz słabsza wiara Wysychająca w krzyże okiennic już na zawsze pozostaniesz za szybą autobusu monitora i recepcji schroniska które zamieni się w hospicjum i pozwoli umrzeć miłości w humanitarnych warunkach bez jednego ukłucia igły bez tabletki na wieczny sen bez świadków ZIDENTYFIKUJ MNIE Nie przejmuj się plastikowym workiem tak wiele atrap widziałaś na niebezpiecznych zakrętach w czarnych punktach naszych pożegnań i zwątpień Mam nadzieję że krematoryjna lodówka nie doda mi nadmiernej siwizny i znajdziesz w powiekach ślady swojego ostatniego kichnięcia gdy postanowiliśmy wywietrzyć pościel z oddechu dzieci które nigdy nie nadeszły Popatrz na szyję na sine ślady czy to jest metoda twojego wiązania rąk na pożegnanie przed którą broniłem się naszyjnikami bursztynowymi serduszkami i srebrnymi Matkami Boskimi Jak widzisz to nie jestem ja w wannie pełnej wody i krwi z doskonale rozciętych tętnic udowych znaleźli Edwarda Żentarę ten z głową owiniętą nylonowym woreczkiem to Kosiński rozejrzyj się popatrz na świadków zbiegowiska jestem obok rozpoznasz mnie po powiekach zamkniętych twoimi palcami *** Krwawię w listach których nawet nie niesiesz do domu bo syn nauczył się czytać a sąsiadka podgląda i donosi Twojemu mężowi że chowasz za plecami kolorowe znaczki z ciepłych krajów wycierasz nimi łzy dębów na codziennej drodze do pracy nie masz odwagi pochwalić się przyjaciółkom z jak daleka dostajesz świąteczne kartki a przecież w roku tak niewiele okazji gdy dzielimy chleb i spowiadamy się z niehumanitarnej śmierci karpia Pracowników poczty coraz częściej dziwi Twój odświętny strój gdy podchodzisz do skrytki i zza wachlarza wybierasz dalekie uśmiechy kopert w kolorze bursztynu o smaku bałtyckiej soli puste jak muszelka