Działy Wydarzenia kulturalne Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Marii Komornickiej 2006.04.28 - IV Konkurs Literacki CZYTAMY I PISZEMY
Szczęśliwy wypadek
Eliza mieszkała w małym miasteczku. Pośrodku znajdował się piękny rynek z ratuszem i małym kościółkiem. Eliza pochodziła ze średniozamożnej rodziny. Kiedy miała sześć lat odszedł od nich ojciec. Była wtedy jeszcze mała i nic nie rozumiała. Teraz jako czternastoletnia dziewczyna miała mieszane uczucia. Raz nienawidziła swojego ojca, ale już za chwilę za nim tęskniła, chciała z nim porozmawiać, przytulić się, po prostu być z ojcem przez chwilę. Bardzo dobrze sie uczyła i nie sprawiała żadnych kłopotów wychowawczych, ale on tego nie wiedział, może nie chciał wiedzieć. Wraz z wiekiem tęsknota za ojcem doskwierała jej coraz bardziej. Brakowało jej ojcowskiej opiekuńczości.
Eliza miała przyjaciółkę, której powierzała wszystkie tajemnice.
- Jest mi źle. Czasem chciałabym, żeby mnie przytulił, powiedział dwa słowa „kocham cię”.
- Wiem, że ci źle. Musisz się z nim spotkać. Dobrze ci to zrobi.
- Nie wiem. Naprawdę mam się zim spotkać? Ale ja nie wiem, czy mogę? Czy mam prawo? - Mówi Eliza.
- Masz praw. Masz! Przecież jesteś jego córką.
- Córką, przecież on mnie w ogóle nie zna, ale może masz rację z tym spotkaniem. Wiesz, tylko boję się, że nic z tego nie wyjdzie. Czy on będzie chciał ze mną rozmawiać, przecież przez tyle lat się nie odzywał, nie płacił nawet alimentów. Wszystko spoczywa na barkach mamy.
- Jeżeli się z nim nie spotkasz, to się nie dowiesz! - powiedziała Natalia.
Miała rację i chyba każdy by jej ją przyznał. Eliza bardzo się denerwowała. Postanowiła jednak zadzwonić do ojca.
- Słucham? - odezwał się głos w słuchawce, był to głos pana Tomasza Karwowskiego, ojca Elizy.
- Dzień dobry! Z tej strony Eliza, twoja córka – powiedziała nieśmiało drżącym głosem.
- Eliza?! To ty? - zapytał ze zdziwieniem ojciec.
- Tak to ja. Chciałabym z tobą porozmawiać. Chciałabym ci tyle powiedzieć.
- Czy coś się stało, czy wszystko w porządku, może coś z mamą?
- Nic się nie stało, po prostu chciałabym porozmawiać ze swoim tatą, czy to takie dziwne.
- Zgadzam się. Kiedy i gdzie mamy się spotkać?
- Jutro o 14.00 w kawiarni „Imbryk” na Miodowej.
- Dobrze! To do jutra.
Odłożył słuchawkę. Ale Eliza trzymała ją jeszcze przy uchu jakby jeszcze słychać było czyjś głos. Zadzwoniła do Natalii.
- Hej! Możemy się spotkać? - zapytała Eliza.
- I jak ci poszło?
- Porozmawiamy jak się spotkamy. Możesz być za godzinę na rynku?
- OK!
- To do zobaczenia!
Była zdenerwowana, nie mogła sobie znaleźć miejsca w domu, więc poszła na rynek 20 minut przed umówioną godziną. Idąc, myślała, jak będzie wyglądać jej spotkanie z ojcem, czy ją pozna. Zamyślona usiadła na swojej ulubionej ławce co zawsze. Po 15 minutach zobaczyła idącą Natalię.
- No, co jest?- zapytała.
- Zadzwoniłam do niego i umówiłam się na jutro – powiedziała Eliza.
- Jak zareagował na twoją propozycję?
- Zgodził się, ale w jego głosie było słychać zdziwienie. Powiedz mi, co mam robić?
- Bądź sobą. Tylko tyle mogę ci powiedzieć.
- Przepraszam cię. Cały czas tylko się użalam nad sobą. Co tam u ciebie?
- U mnie wszystko w najlepszym porządku. Wróćmy jednak do ciebie.
Po godzinnej rozmowie, która polegała na pocieszaniu Elizy, dziewczyny rozeszły się w swoje strony. W głowie Elizy tłoczyło się tyle myśli, że nie mogła ich powstrzymać. Wróciła do domu i opowiedziała o wszystkim mamie.
- Wiesz mamo, umówiłam się z tatą na spotkanie.
- Czemu mnie nie spytałaś?
- Myślałam, że mi nie pozwolisz. Bałam się.
- Jak mogłaś tak pomyśleć?
- Przepraszam!
- Na kiedy się z nim umówiłaś?
- Na jutro o 14.oo.
- Aha! Co zamierzasz mu powiedzieć?
- Jeszcze nie wiem.
- Pomyśl zanim coś powiesz. Dobrze? - poprosiła mama.
Eliza poszła do swojego pokoju. Noc minęła jej bardzo źle. W szkole nie mogła skupić się na lekcjach. Na szczęście nie miała to żadnych konsekwencji. Paraliżował ją strach przed spotkaniem, ciągle w głowie krążyły myśli – czy ja go poznam, przecież tyle lat upłynęło? Ale to były obawy bezpodstawne, przecież na szafce obok łóżka stoi zdjęcie rodziców. A może on mnie pozna i co wtedy? - myślała Eliza. Wróciła do domu i od razu poszła do swojego pokoju. Nie mogła się doczekać spotkania.
Przyszedł czas wyjścia. Szła powoli. Na jej twarzy nie było widać żadnych emocji, jednak w środku czuła strach. Weszła do kawiarni i usiadła przy stoliku. Poprosiła o colę i spokojnie czekała. Za każdym razem, gdy ktoś wchodził patrzyła, czy to nie jej ojciec. Wszedł, poznała go od razu. On też ją poznał
- Dzień dobry Elizo! - powiedział pan Tomasz. - Czemu chciałaś się ze mną spotkać? - zapytał zimnym tonem.
- Chciałam cię zobaczyć. To chyba zrozumiałe. Nieprawdaż?
- No tak! Głupie pytanie. Co u was słychać? - zapytał wymijająco.
- Wszystko dobrze. Mama ma dobrą pracę. U mnie też wszystko w porządku. Co u ciebie?
- Ułożyłem sobie życie. Mam żonę i siedmioletnią córkę. Chodzi do tej samej szkoły, co ty, więc pewnie się znacie.
- Tak, pewnie tak, ale nie chcę o niej rozmawiać, może porozmawiamy o nas, o naszej rodzinie.
- Rozumiem. Czy nie potrzebujecie pomocy?
- Nie! Nie ma takiej potrzeby.
- Moja rodzina nie wie o was i chciałbym, aby się nie dowiedziała. Dobrze?
- Tak! Rozumiem! Czy ty się nas wstydzisz?
- Nie, to nie tak?
- A jak? Czemu nie powiedziałeś im o nas?
- Bałem. Po prostu się bałem.
Ich rozmowa była sztuczna. Trwała bardzo krótko.
- Muszę już iść. Bardzo cię przepraszam, ale się spieszę.
- Czy możemy się jeszcze spotkać? - rzuciła szybko pytanie.
- To niemożliwe. Wiesz, z jakiego powodu, tak chyba będzie lepiej. Do widzenia! - powiedział wstając i wyszedł.
Eliza została sama. Była rozgoryczona i zawiedziona rozmową. Czuła się jeszcze bardziej samotna, nikomu niepotrzebna. Szła smutna i przygnębiona. W domu czekała na nią matka. Od progu zapytała, jak jej poszło?
- Źle. Najpierw normalnie rozmawialiśmy, a potem, kiedy zapytałam, czy jeszcze się spotkamy, powiedział, że nie, bo jego rodzina nie o nas i chce, żeby tak zostało.
- Aha! Nie martw sie. Nie zawracaj sobie nim głowy. Jeżeli chcesz, zadzwoń do Natalii i spotkaj sie z nią. To dobrze ci zrobi. A razem porozmawiamy sobie później. Dobrze? - powiedziała do niej czule.
- Dobrze mamusiu.
Zadzwoniła do Natalii i poprosiła, żeby do niej przyszła. Za kilka minut się zjawiła. Poszły do pokoju Elizy.
- Rozmawiałam z nim. Czuję się niepotrzebna. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić.
- Nie myśl tak. Boję się o ciebie. Przestań się tak zadręczać, przecież to nie twoja wina. Co ci powiedział?
- Nic, w sumie to nic, wiesz niepotrzebnie chyba tam poszłam. On mnie nie chce znać.
- Tak powiedział?
- Tak, on ma drugie dziecko i tylko ono się dla niego liczy.
- Nie denerwuj się.
- Łatwo powiedzieć. Ja miałam nadzieję, że po tym spotkaniu wszystko się ułoży, że będę mogła zwrócić się do niego z prośbą o pomoc. Zrozum! Jak tu sie nie denerwować.
- Dobrze. Już dobrze!
- Przepraszam cię, ale muszę już iść. Robi się już późno.
- Rzeczywiście zrobiło się już późno. Nawet nie zauważyłam, ile czasu minęło.
- Trzymaj się i głowa do góry!
- Cześć!
Natalia wyszła i Eliza została sama. Była bardzo smutna i przygnębiona. Zeszła na dół do matki, żeby z nią porozmawiać.
- Już jestem – powiedziała Natalia.
- To bardzo dobrze.
- Czy dalej myślisz o tym, co się stało?
- Tak. Nie mogę przestać. Cały czas myślę o tym, jak mogłoby wyglądać nasze spotkanie, gdyby jego rodzina wiedziała o nas. Czuję, że wszystko potoczyłoby sie inaczej, że moglibyśmy razem rozmawiać. A tak zobaczyłam go tylko raz po ośmiu latach i chyba więcej go nie zobaczę - żaliła się do swojej ukochanej matki, która nigdy nie zostawiła jej na lodzie, która ja kochała ponad wszystko.
- Wszystko sie jakoś ułoży. Będzie dobrze i martw się. Jeszcze nieraz się spotkacie i razem porozmawiacie jak ojciec z córką.
- Może masz rację. Ale teraz czuję się nikomu niepotrzebna. To dziwne uczucie.
- Nie mów tak! Jesteś potrzebna mnie, babci, całej naszej rodzinie. Gdyby nie było ciebie, byłabym sama i nigdy nie poczułabym, co to znaczy być matką.
Zapadło milczenie. Każda z nich zdawała się być w innym świecie. Obie jednak myślały o tym samym.
Przez następne kilka dni Eliza była przygnębiona i bardzo zamknięta w sobie. Wiele razy rozmawiała z matką i Natalią. To one podtrzymywały ją na duchu.
Pewnego razu Eliza poszła na spacer. Przechodząc przez ulicę, była tak zamyślona i pochłonięta myślami o ojcu, że nie zauważyła jadącego samochodu i wpadła pod niego. Kierowca samochodu natychmiast zadzwonił po pogotowie ratunkowe. Na szczęście Eliza nie doznała poważnych obrażeń, lecz przez cały dzień była nieprzytomna. Przy jej łóżku siedziała matka i ojciec. Gdy się ocknęła, nie wiedziała gdzie jest. Mama wszystko jej opowiedziała. Odwróciła głowę i zobaczyła ojca. Była bardzo zdziwiona, ale i szczęśliwa. Matka Elizy wyszła z sali zostawiając ją z ojcem.
- Przepraszam cię! Bardzo cię przepraszam! - zaczął pan Tomasz. Powiedziałem mojej żonie i córce o was. Wszystko im wyjaśniłem. Wiedzą o tobie i bardzo chcą cię poznać. Kazały cię pozdrowić, kiedy się obudzisz.
- Cieszę się, że jesteś tak blisko. Bardzo cię kocham - wyznała Eliza. Choć przyszło jej to z trudnością, jednak to zrobiła. Jak twoja żona ma na imię?
- Alicja, a córka Michalina.
- Chciałabym abyś je tu przyprowadził. Bardzo chcę je poznać.
- Dobrze ja też cię kocham.
Wtedy weszła mama. Uśmiechnęła się do Elizy i pocałowała ją w czoło. Po kilku dniach Eliza wyszła ze szpitala. Ojciec poznał ja ze swoją żoną i córką. Nie miała już do niego żalu. Czuła się jego prawdziwą córką. Czuła, że wiążą ich mocne więzi i że tworzą prawdziwą rodzinę.
Angelika Zielona - PSP Nowa Wieś - III nagroda - proza