Deklaracja dostępności
Jak dwie krople wody
Było deszczowe popołudnie. Mama wróciła z pracy. - Karina, dlaczego nie było cię dziś w szkole – spytała – tylko bez wykrętów. Dzwoniłam do dyrektora i wiem, że cię nie było – oznajmiła. - Od kiedy to zaczęłaś się mną interesować? - zapytałam z ironią. - Może nie tym tonem! Za dużo sobie pozwalasz! Co się z tobą dzieje!? – krzyknęła. - Nie krzycz na mnie! - A co mam zrobić? Inaczej nic do ciebie nie dociera! - powiedziała. - Nie mam zamiaru dłużej się z tobą kłócić! Wybiegłam z kuchni i zamknęłam się w swoim pokoju. Ostatnio w ogóle nie mogę dogadać się z rodzicami. Kłócimy się o byle co. To dziwne, ale czasem wydaje mi się, że moi rodzice są mi zupełnie obcy. Mama na siłę chce stworzyć idealny dom. Nawet, jeżeli coś nie jest w porządku, chodzi z uśmiechem na twarzy i udaje, że jest OK. A kiedy sama ma już dosyć wyładowuje się na mnie. W szkole też mi się nie układa. Nie mam za dużo koleżanek, a z nauką też nie idzie mi najlepiej. To dlatego dziś nie było mnie w szkole. Chciałabym mieć przyjaciółkę, taką „od serca”. Mogłabym zwierzyć się jej ze wszystkiego. Ktoś puka do drzwi. To pewnie mama. - Karinko otwórz – poprosiła. - Chcę być sama – odpowiedziałam. - Proszę porozmawiajmy spokojnie – powiedziała. Otworzyłam. - Przepraszam córeczko, że krzyczałam. Martwię się o ciebie. Widzę, że coś się z tobą dzieje. Powiedz mi, co się stało. - Nic. Po prostu nie byłam w szkole. Inni też czasem opuszczają lekcje i jakoś nie ma z tego powodu takiej afery – powiedziałam. - Dlaczego to zrobiłaś? Jeżeli masz jakiś problem, to powiedz. - Nic się nie stało – odparłam. - Jak nie chcesz, to nie mów. Zejdź na obiad. Atmosfera przy stole była okropna. Prawie nikt się nie odzywał, tylko mama jak zwykle udawała, że wszystko jest w porządku. Po obiedzie weszłam do internetu i zaczęłam „czatować” z jakąś dziewczyną: - Cześć. Jestem Ada. - Hej. Mam na imię Karina. - Napisz coś o sobie. - Mam czternaście lat, mieszkam w Łodzi, jestem jedynaczką. A ty? - Ja też mam czternaście lat i jestem jedynaczką. Mieszkam w Poznaniu. Moja mama jest dentystką a tata architektem. Bardzo dobrze się nam rozmawiało. Opowiedziałyśmy sobie o swoich rodzinach. Okazało się, że słuchamy tej samej muzyki, a naszym ulubionym szkolnym przedmiotem jest język polski. Od tamtego czasu bardzo się zaprzyjaźniłyśmy i często rozmawiamy ze sobą przez internet. Za pięć dni są moje urodziny. Nie urządzam wielkiego przyjęcia, bo i tak pewnie nikt by nie przyszedł. Mama zaprosiła tylko najbliższą rodzinę na obiad. Ciekawe, co dostanę w tym roku od rodziców. Mam nadzieję, że nie wygłupię się tak jak rok temu – kupili mi wtedy ogromnego pluszowego miśka. Chciałabym zaprosić na urodziny Adę. Spytałam rodziców czy mogłaby u nas nocować, bo przecież byłoby bez sensu, gdyby przyjechała tylko na jeden dzień. - Oczywiście, twoja koleżanka może u nas nocować, ale pod warunkiem, że jej rodzice się na to zgodzą. Wysłałam Adzie wiadomość. Chyba siedziała przy komputerze, bo szybko mi odpisała. - Bardzo chciałabym przyjechać, ale niestety tak się składa, że ja mam urodziny tego samego dnia. Goście są już zaproszeni, więc raczej nie da się odwołać przyjęcia. Szkoda, że Ada nie będzie mogła przyjechać. A swoją drogą to dziwny zbieg okoliczności, że mamy urodziny tego samego dnia. Powiedziałam o tym mamie. - Rzeczywiście szkoda, ale nie przejmuj się, będzie wujek Robert z ciocią Anitą i dziadkowie. Jasne, nie przejmuj się! Łatwo powiedzieć! Dziadek jak zwykle będzie opowiadał czasy swojego dzieciństwa, a wujek „spalał” dowcipy. Zapowiada się naprawdę świetna zabawa. Mama zaczęła piec ciasta. Zawsze zaczyna przygotowywać je wcześniej, bo czasem jej nie wychodzą. - Jaki chciałabyś mieć tort? Czekoladowy, brzoskwiniowy czy waniliowy? - Zrób, jaki chcesz – odrzekłam. - Gdy byłaś mała uwielbiałaś czekoladowe torty. - Może być czekoladowy. Czas tak szybko mija. Wczoraj zaczęły się ferie zimowe, a jutro są moje urodziny. Rodzice byli dziś na zakupach. Pewnie kupili mi prezent, bo jak wrócili to mama miała tajemniczą minę. Obszukałam cały dom, ale nic nie znalazłam. Musieli go naprawdę dobrze schować. Obudziłam się wcześnie rano. Zeszłam na śniadanie. - Jak tam nasza solenizantka? - spytał tata. - Dobrze, tylko jestem trochę głodna – odpowiedziałam. Po śniadaniu mama zaangażowała mnie do dekorowania ciast. O trzynastej mięli przyjść goście. Pierwsi jak zwykle przyszli dziadkowie. Zaraz po nich przyszli wujek i ciocia. Zjedliśmy obiad i zdmuchnęłam świeczki na torcie. Tata rzekł: - Czas na odpakowanie prezentów. Od babci i dziadka dostałam pióro i papeterię, a od cioci i wujka discmena. - A teraz wyjdźmy na taras zobaczyć prezent ode mnie i mamy – powiedział tata. Wziął mnie za rękę. - Nowy rower! – krzyknęłam. – Dziękuję! Zjedliśmy tort, goście poszli do domu. - Karina, chcieliśmy z tobą porozmawiać – rzekł tata. Usiadłam naprzeciwko. - Stwierdziliśmy z tatą, że jesteś dość duża i powinnaś znać prawdę – zaczęła mama – My ... adoptowaliśmy cię, gdy byłaś mała. - Ale...? - Pozwól nam skończyć – powiedziała mama – wiemy, że to dla ciebie trudne do przyjęcia. - To niemożliwe! - krzyknęłam i wybiegłam z salonu. Zamknęłam się u siebie w pokoju. Długo leżałam na łóżku. Później sprawdziłam swoją skrzynkę mailową, czy może nie ma jakichś wiadomości od Ady. Okazało się, że była. Ada pisała, że będzie jutro w Łodzi i mogłybyśmy się spotkać. Odpisałam, że bardzo się cieszę i wyjdę po nią na dworzec. Następnego dnia było chłodno i padał śnieg. Szybko zjadłam śniadanie i posprzątałam swój pokój na przyjazd Ady. Wyszłam po nią na dworzec o jedenastej. Aby się rozpoznać, każda z nas miała trzymać w ręku różę. Gdy wyszła z autobusu, bez słowa padłyśmy sobie w ramiona. W drodze do domu opowiedziałam jej o tym, czego dowiedziałam się wczoraj od rodziców. Gdy weszłyśmy do domu, przedstawiłam Adę rodzicom. Mama z dziwnym wyrazem twarzy zaprowadziła nas do salonu i powiedziała: - Karina, my z tatą nie powiedzieliśmy ci wszystkiego. Ty masz siostrę bliźniaczkę. - Co? - spytałam zdziwiona. - Twoją siostrą jest... Ada. Te urodziny zupełnie zmieniły moje życie. Rodzice Ady i moi bardzo się zaprzyjaźnili. Od tej pory wspólnie spędzamy wakacje, ferie, święta i każdy wolny czas. Milena Sarnecka - PSP Nowa Wieś - III nagroda - proza