Działy Wydarzenia kulturalne Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Marii Komornickiej 2012.10.26 - X Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Marii Komornickiej Protokół z rozstrzygnięcia X Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Marii Komornickiej
Paweł Podlipniak - kategoria dorośli - poezja - III nagroda
Anizotropia
gdy dziewczyna vermeera gubi w łóżku perłę,
cały świat się zaciska jak jej mleczne uda,
chyba z żalu, że taka uroczysta chwila
przytrafia się raz w życiu. potem tylko proza
i sól życia sypana na weselny obrus
- ślad po nieznanych gościach bełkoczących gorzko.
holenderskie koronki, które na niej porwał,
włoskie lody, francuska miłość, to ostatnie
ślady po wielkim świecie. resztę zgubi w drodze
na lotnisko - z tarasu coraz starsi chłopcy
machają chusteczkami, a pasy startowe
puchną od dżambo dżetów wpiętych w chętny beton.
pozostaje nadzieja, że kolejny vermeer
rozwiesi dla niej płótno i może uwieczni
moment, kiedy bezwstydna jędrność ud
uwalnia nową perłę. będzie prawie czarna
na tle cyfrowych matryc, jak kropla szaleństwa,
która przydaje blasku nawet zgasłym świecom.
Nil na dwie kreski. Ka śpi
a faraon śpi w trzcinach. kiedy przechodzimy,
przygarnia mocno torbę pełną zmiętych puszek,
uśmiecha się strachliwie, zastyga, zanika.
jego nil to dwie kreski na mapie butelki,
wydrapane paznokciem dla równych rachunków,
i trudno go przepłynąć, znacznie łatwiej przepić.
strupy, blizny na twarzy jak strzępki kroniki
upadków, powstań, bitew lub zwykłych porażek,
częstszych i boleśniejszych niż może znieść skóra
krokodyla czy bycza (człowiek zniesie więcej).
śni więc w trzcinach o rzece puszkami płynącej,
blaszanych żniwach, zgiętych rogach obfitości.
za pierwszą kataraktą zaćma
i karton pod mostem
HOWRU [List prokonsula]
oprócz tego, że mieszkam w Polsce – czuję się dobrze.
postanowiłem nie otwierać okien i oczu,
zaszyć pod skórą tani psi czip,
mniej pić i zjadać więcej warzyw,
płacić abonament, uwierzyć w reklamy
– to nie wymaga ani odwagi, ani pogardy.
postanowiłem na razie nie odcinać uszu,
bo i tak powiedzą, że małpuję mistrza z Arles.
a szkoda – cisza uczyniłaby to miejsce
o wiele znośniejszym, zwłaszcza w sytuacji,
gdy każdy obywatel ma jedyną rację.
będę udawał zainteresowanie ich historią,
złożoną głównie z przegranych wojen,
pełną cierpienia za grzechy rozsądniejszych nacji.
zachwycę się budową wspólnego domu na fundamencie
z drewna, na którym kiedyś zawisł człowiek.
postanowiłem jednak podawać rękę na powitanie,
choć wciąż obawiam się, by jej nie odgryźli.
gdy wymawiają moje imię, szybko spuszczam oczy
i biję brawo – najgłośniej jak umiem.
postanowiłem więcej nie wychodzić z domu,
jutro poczytam Tacyta.
z tym krajem łączy mnie już tylko grawitacja.