Deklaracja dostępności
Marek Chorabik - kategoria poezja - I miejsce
Okiennice W kolejce miejskiej jak w perfumerii, zapachy kobiet są jednak nieznośnie obce choć całe powietrze jest słodyczą, dobrze, że czuję w ustach smak Twego języka i tchnienie Twojego oddechu, to one trzymają mnie przy życiu, i jeszcze palce, którymi rozluźniasz mi kołnierzyk w czasie filmu, i słowa, które słyszę jak ich nie wypowiadasz, tylko patrzysz w głąb mnie i lekkim ruchem otwierasz okiennice sensu Pomarańczowa sukienka Śnisz mi się w takiej prostej pomarańczowej sukience, żadnej nie ma w tym frywolności, choć pewnie dusza chciałaby do takiego raju, w którym każde drzewo rozkwita Twoimi piersiami, ale w pomarańczowej sukience są po samo niebo zakryte skrzydłami Anioła Zalotności, i pewnie nigdy nie odfrunie pod inne okno westchnień choć tych ostatnich nie brakuje na całej ziemi, także tu w najbliższej okolicy i tam gdzie drzemiesz właśnie teraz, a pomarańczowa sukienka odpoczywa przewieszona przez oparcie fotela, na którym siedziałaś z założonymi nogami, ale w tym śnie o którym Ci piszę, Ty nie leżysz i nie śpisz, tylko idziesz, a właściwie wchodzisz do pokoju w którym jakoś tak siedzę bokiem, a kątem oka dostrzegam połyskujące na tle Twojej opalenizny złociste drobinki nie wiem czego, ale wiem, że bardzo mi się to podoba tak na wieki wieków, a każdy detal sukienki, nawet ten wąski subtelny paseczek w mej pamięci pachnie pomarańczami na białym talerzyku jaki na wszelki wypadek zawsze cicho stawiasz między nami, bo przecież wszystko zdarzyć się może, nawet to że za chwilę zsuniesz sukienkę na wesołe podrygujące płatki słoneczników Pretekst Ni stąd, ni zowąd pytasz jaką lubię bieliznę, a pretekstem jest wiersz ze strony sto dziewięćdziesiątej siódmej pewnego nobliwego noblisty - cóż za zbieg okoliczności myślisz o tej zbitce nad wyraz bliźniaczych sylab „nob” - jaką lubię? zastanawiam się chwilę i biegnę ponad Twoim ramieniem do tekstu leżącego Ci między udami, a w nim święta Brygida nakłania do działania słońce, do flirtu promieni z białą halką jakiej dzisiaj nie zakładają już żadne matrony, a co dopiero wyzwolone zbyt szybko dziewice, „no to jaką?” nalegasz tak jak tylko Ty jedynie potrafisz z ciepłą ciszą zatkniętą na zmysłowym końcu układającego się w sprężyste pełne ekstazy skręty pytajnika, no to jaką? powtarzam żeby Twoich piersi nie dotknąć pod zbyt błahym pretekstem